Zamiast: „Czy jesteś gotowa na to, by usiąść przed moim lustrem?”, moje pierwsze pytanie powinno właściwie brzmieć: „Czy masz na to odwagę?”
Analiza kolorystyczna to w dużej mierze proces konfrontacji z samą sobą. Ze swoimi wyobrażeniami o sobie. Ze starymi przyzwyczajeniami. Z obawami, że nie jesteśmy dość dobre/atrakcyjne/interesujące. Z własnymi błędami i zaniedbaniami.
Co jeśli okaże się, że faktycznie jestem nudna i nijaka i nic się z tym nie da zrobić?
A jeśli nie ma już we mnie tej iskry, co kiedyś?
Co zrobię, gdy wyjdzie, że najlepiej mi w kolorach, których nie lubię?
Jak sobie poradzę z segregacją nagromadzonych przez lata ubrań?
Czy będę musiała wyrzucić apaszkę po mamie i torebkę, którą dostałam w prezencie od męża, jeśli będą w niewłaściwych kolorach?
Brzmi znajomo, prawda? Ale jeśli czujesz, że brak ci energii i pomysłu na siebie, to oczekiwanie, że jutro to się samo zmieni jest ułudą. Wystarczy jednak, że uczynisz pierwszy krok. W szarej prywatności ścian mojego studio rozprawimy się z tymi obawami i mitami.
A kiedy już dobrniemy do końca i zobaczysz najdoskonalszą, najprawdziwszą wersję siebie, w kolorach powtarzających wzór, który w sobie nosisz, wtedy nie ma już powrotu do pierwotnej strefy komfortu. Robi się w niej trochę ciasno i niewygodnie, bo nowozdobyta wiedza uwiera jak kamyczek w bucie.
Możesz zagrzebać swój wachlarz kolorystyczny na dnie szuflady, albo z niemal religijną gorliwością na drugi dzień po analizie wyrzucić ze swojej szafy wszystko, co do niego nie pasuje. Albo możesz znaleźć swoją drogę gdzieś pomiędzy. Taką, która pozwoli ci poruszać się swoim własnym tempem dostosowanym do twojego trybu życia, charakteru czy zasobności portfela.
Jakikolwiek by nie był twój wybór, zależy on tylko od ciebie. Nie jestem tu po to, by zmusić cię do wyrzucenia połowy rzeczy. Moim celem jest pokazać ci twój potencjał, dać wiedzę o sobie samej i narzędzia, by ją wykorzystać. Ta wiedza bowiem niesie za sobą niezależność od modowych trendów, świadome wybory i kontrolę nad własnym wizerunkiem.
Nie wierzę w skuteczność i trwałość efektów „diet cud” oraz „błyskawicznych metamorfoz”, więc nie mogę ci obiecać, że transformacja w pięknego łabędzia dokona się w ciągu jednej nocy. Może to zająć trzy miesiące, ale może też i rok. Kiedy zaczniesz regularnie dostawać komplementy, a mijając lustro mówić sobie: „You rock, girl!”, wtedy będziesz wiedziała, że to już.
Eunika
To, o ja na pewno powinnam zrobić to generalny przegląd szafy, ponieważ często „szkoda mi” wyrzucić niektórych ubrań, w których rzadko chodzę. Ale wszelkie znaki na niebie i na ziemi pokazują mi, że chyba tak trzeba. To będzie mój pierwszy krok 🙂
Perfect Mood Board
Sugeruję najpierw zastanowić się nad tym, jak chciałoby się wyglądać i stworzyć ramy własnego stylu. 🙂 Wtedy będzie wiadomo co zostawić, co wyrzucić, a co dokupić. Bardzo chętnie w budowaniu definicji własnego stylu pomogę – proszę tylko w zakładce „Kontakt” zarezerwować termin na bezpłatne 1-godzinne konsultacje.